Jeśli ktoś ma Cię polubić, niech lubi Cię za to, kim jesteś i co sobą reprezentujesz. Nowe rzeczy często wiążą się z dużą odpowiedzialnością, bo to od nas zależy jak się wszystko dalej potoczy. Dobra zmykam oglądać blogi innych, bo zachorowałam i nie wiem co ze sobą zrobić. Do następnego! Szamanka. Nieaktywny. Zarejestrowany: 2012-07-06. Posty: 273. Odp: Co zrobic jesli kocha cie 2 chlopaków naraz. prosze o szybka pomoc. Przeczekać. Wszystko piszesz w takich emocjach jakbyś miała podjąć decyzję w 5 minut. Daj sobie spokój z tą dwójką na tydzień, dwa. Zajmij się sobą, znajdź sobie hobby, odpocznij od romansów. Paulina Witek Psycholog , Warszawa. 74 poziom zaufania. Witam! Pani wątpliwości odnośnie relacji z chłopakiem rzutują na Pani stan emocjonalny. Jeżeli ma Pani poczucie, że coś w związku nie funkcjonuje tak, jakby Pani tego chciała, jeśli na jakiejś płaszczyźnie czuje się Pani blokowana, to relacja nie będzie się mogła rozwijać. Byłam bardzo niepraktyczną osobą, a w zasadzie wciąż jestem, bo nadal chodzę z głową w chmurach, jednak zredukowałam sytuacje kiedy nie wiem co ze sobą zrobić do minimum. Nigdy się nie nudzę, zawsze mam coś do zrobienia. Jak zdołałam się ogarnąć? Jedno słowo – organizacja. Muszę też przyznać, że gdy mamy dzień bez treningu, to nie wiem, co ze sobą zrobić przez ten wolny czas. Wiadomo, że chwile regeneracji, odpoczynku i wytchnienia są bardzo ważne, a tych czasami potrafi być za mało, ale jednak lepiej jak coś się dzieje – oceniła ambitna i pracowita Wiewióra. Faktycznie od momentu L4 w ciąży moja noga tam nie stanęła. Teraz też wciąż się zastanawiam co ze sobą zrobić. Mam wykształcenie wyższe i studia podyplomowe w dziedzinach, które mnie kompletnie nie interesują… Na ten moment wciąż nie wiem co chciałabym robić i to mnie dobija. Zrobienie prostej rzeczy w pracy to skakanie po kilku innych tematach, kilkukrotne sprawdzenie, zmienianie i tak wychodzi nie najlepiej. W domu odwlekam sprawy nie potrafiąc się zająć tymi ważnymi niemal do ostatniej chwili. Nie chodzi o to, że nie wiem jak zacząć tylko coś nie pozwala mi zrobić pierwszego ruchu. Problem 4. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Zaczynam miewać myśli samobójcze Chciałam wybrać się do psychologa, ale boje się, że mnie wyśmieje i powie, że jestem rozpieszczonym dzieckiem, za które zawsze byłam uważana. Możliwe jest też, że nie będę umiała powiedzieć co mi jest, bo będę się wstydziła. Ale wiem, że mnie kocha Lecz ja już nie wiem, co mam robić W zeszłym tygodniu spotkałam się z Kubą. Trzy wieczory spędziliśmy ze sobą. Czułam się cudownie przy nim. Dopiero jak wróciłam do Koszalina, to zaczęłam mieć co do Kuby wątpliwości, a jeszcze niedawno byłam pewna, że zostawię Mateusza, jak wróci Codziennie zaczynam dzięń od płaczu i kończę go na płaczu. Nie mam naprawdę nikogo, moich kilka kolżanek wyjechało do innego miasta, albo za granicę. Jestem sama jak palec, nie wiem co ze sobą zrobić. Nie mam pomysłu na życie. Pogrążam się coraz bardziej. Nie rozumiem życia. Nie wiem po co tu jestem. x10YWHz. ,,,,, Zmieniany 9 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-03-31 01:50 przez Chanel_no_5. Wg mnie dla Ciebie to już zamknięty rozdział, aczkolwiek zostały Ci wspomnienia za którymi tęsknisz. To przejdzie i będziesz szczęśliwa z innym. Trzymaj się nie wiem czego oczekujesz ? zraniłaś go nie wiesz czy to miłość czy nie niby go brak, ale znajomości odnawiasz, potem się zastanawiasz nad sobą, dziwne to Twoje zachowanie... Ja bym nie raniła dla kaprysu... Każdy ma swoje obowiązki i czas na przyjemności wy widocznie nie umieliście być dla siebie, a sama na własne życzenie zrobiłaś z siebie kurę domową, było od początku postawić sprawy jasno ja gotuję ty zmywasz czy coś w tym stylu Może za ostro, ale ja tak to widzę Myślę ,że Justysia ma rację. ja byłam w podobnej sytuacji, potem koleżanka mi pwoiedziała że przeżywałam coś w stylu rocznej żałoby po chłopaku,ale wszystko wróciło do normy nie żałuj ze wyrwałas sie z tego zwiazku bo kiedys ci przejdzie a zrobiłby ci dziecko i wogole bys juz utkneła w martwym punkcie ja uwazam ze to nie jest jeszcze zamkniety rozdzial. Mowi sie ze nie warto wchodzic do tej samej rzeki, ale z doswiadczenia wiem ze warto i zawsze wszystkich namawiam ze trzeba jeszcze raz sprobowac, dac sobie i tej drugiej osobie szanse. Ja sama zerwalam z chlopakiem po kilku miesiacach i wiele bledow popelnilismy w tym czasie ale to tylko utwierdzilo nas w tym ze swiata poza soba nie widzimy. Teraz jestesmy juz prawie 5 lat razem i pomimo ze ja mam dopiero 21 to ciesze sie ze niektore rzeczy mamy juz za soba. Dlatego mam nadzieje ze jeszcze wam sie uda. Ludzie sie zmieniaja, moze nei wszystkich na to stac ale widac ze on Cie kocha, Ty jego tez. I jesli porozmawiacie o tym powaznie, o tym co was łaczyło o tym co przeszkadzalo, czemu tak to sie skonczylo to sami zobaczycie jakie bledy popelniliscie. Powodzenia ! No cóż. Widocznie oboje nie dojrzeliście do wspólnego życia, skoro tak ono wyyglądało. Dajcie sobie spokój i nie mieszajcie. W chwili obecnej oddałabym wszystko byśmy byli razem. Lecz niestety D. powiedział mi dosadnie ze chce być z Martą. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-11-11 20:06 przez Chanel_no_5. Ty go jeszcze przepraszasz? Poza tym ten Twój zachwyt że nawet "chciał odwołać siłownie dla mnie" czy coś w tym stylu - mnie przeraża... Poza tym jak na tak ogromne załamanie i "uraz" po związku z Tobą, dosyć szybko się pocieszył (tj. już po miesiącu... ;/) Nad czym ty się zastanawiasz dziewczyno? Chcesz wrócic do faceta, który sobie z Ciebie zrobił służącą, kucharkę i nałożnicę, który dom traktował jak hotel i odciął Cię od znajomych? Chcesz znów życ w takim kieracie? CytatChanel_no_5 W chwili obecnej oddałabym wszystko byśmy byli razem. Lecz niestety D. powiedział mi dosadnie ze chcę być z Martą. To Ty też chcesz być z tą Martą? Oł maj, jakaś fajna musi być... A tak na serio, po tonie Twoich wypowiedzi Ty chyba i tak nie bardzo się tym wszystkim przejmujesz. Skoro Twój ex powiedział, że chce być z inną (bo to chyba jednak jego miałaś na myśli, nie siebie?), to chyba czas zapomnieć. ECH ZRaniłaś pierwsza , ja jestem mloda osoba mam 19 latek zamieszkalam z swoim chlopakiem teraz juz narzyczonym on tez pracuje ciezko ma prace i musi byc wniej dyspozycyjny chodzi na silownie na basen + treningy boksu tajskiego , ale znajdzie dla mnie czas w weekend zawsze sobie robimy pyszna romantyczna kolacje dodatkowe pijemy alkohol jest cudownie kochamy sie .Pozniej sobie mysle ze ciezki tydzien pracy za nami ale warto bylo czekac na ta jedna chwilke i w zyciu niepomyslalam ze bym miala od niego odejsc bo kazdy ma jakies obowizaki moj pracuje by nas utrzymac a ja mu daje milosc , pyszny obiad na stol i posprzatany dom w ktorym jest milo i przutulnie szkoda ze go zostawilas bo jak mowisz wydawalo by sie ze to milosc i przeznaczenie ! Niesttey w przeznaczeniu wyszlo co innego , on jest zraniony znalazl inna ktora mu pomogla w tych najgorszych chwilach gdzie Ciebie przy nim nie bylo ! . JAK GO KOCHASZ TO POZWOL BY ODSZEDL I ZOSTAL SZCZESLIWY Z TA INNA . bO SKORO CI NIE PASUJE bycie kura domowa to czego oczekujesz od zycia ? Imprezki ćpanie chlanie ? Cytatczarnulka1000 ECH ZRaniłaś pierwsza , ja jestem mloda osoba mam 19 latek zamieszkalam z swoim chlopakiem teraz juz narzyczonym on tez pracuje ciezko ma prace i musi byc wniej dyspozycyjny chodzi na silownie na basen + treningy boksu tajskiego , ale znajdzie dla mnie czas w weekend zawsze sobie robimy pyszna romantyczna kolacje dodatkowe pijemy alkohol jest cudownie kochamy sie .Pozniej sobie mysle ze ciezki tydzien pracy za nami ale warto bylo czekac na ta jedna chwilke i w zyciu niepomyslalam ze bym miala od niego odejsc bo kazdy ma jakies obowizaki moj pracuje by nas utrzymac a ja mu daje milosc , pyszny obiad na stol i posprzatany dom w ktorym jest milo i przutulnie szkoda ze go zostawilas bo jak mowisz wydawalo by sie ze to milosc i przeznaczenie ! Niesttey w przeznaczeniu wyszlo co innego , on jest zraniony znalazl inna ktora mu pomogla w tych najgorszych chwilach gdzie Ciebie przy nim nie bylo ! . JAK GO KOCHASZ TO POZWOL BY ODSZEDL I ZOSTAL SZCZESLIWY Z TA INNA . bO SKORO CI NIE PASUJE bycie kura domowa to czego oczekujesz od zycia ? Imprezki ćpanie chlanie ? Oczekuję zainteresowania. Ty chociaz w weekendy go masz. Ja niestety takiego szczęścia nie miałam. Czyli w zyciu są dwa wyjscia? Albo kura domowa albo imprezki cpanie i chlanie? Aha. Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-11-11 20:27 przez Chanel_no_5. Cytatczarnulka1000 ECH ZRaniłaś pierwsza , ja jestem mloda osoba mam 19 latek zamieszkalam z swoim chlopakiem teraz juz narzyczonym on tez pracuje ciezko ma prace i musi byc wniej dyspozycyjny chodzi na silownie na basen + treningy boksu tajskiego , ale znajdzie dla mnie czas w weekend zawsze sobie robimy pyszna romantyczna kolacje dodatkowe pijemy alkohol jest cudownie kochamy sie .Pozniej sobie mysle ze ciezki tydzien pracy za nami ale warto bylo czekac na ta jedna chwilke i w zyciu niepomyslalam ze bym miala od niego odejsc bo kazdy ma jakies obowizaki moj pracuje by nas utrzymac a ja mu daje milosc , pyszny obiad na stol i posprzatany dom w ktorym jest milo i przutulnie szkoda ze go zostawilas bo jak mowisz wydawalo by sie ze to milosc i przeznaczenie ! Niesttey w przeznaczeniu wyszlo co innego , on jest zraniony znalazl inna ktora mu pomogla w tych najgorszych chwilach gdzie Ciebie przy nim nie bylo ! . JAK GO KOCHASZ TO POZWOL BY ODSZEDL I ZOSTAL SZCZESLIWY Z TA INNA . bO SKORO CI NIE PASUJE bycie kura domowa to czego oczekujesz od zycia ? Imprezki ćpanie chlanie ? ha. ha. ha... rozumiem że Twoim zdaniem związki dzielą się tylko na: 1. bycie kurą domową, ograniczanie kontaktów z innymi, olewkę, całkowitą inwigilację 2. "imprezki ćpanie chlanie" gratuluje poglądów na świat i ograniczonego myślenia. Biedny...został raniony a inna go pocieszyła ; C a to że autorka była raniona ciągłym brakiem jego obecności, totalnym ograniczeniem to tego juz nie widzisz Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-11-11 20:27 przez niedyskretna. Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum. Czasami mam takie momenty, że napotykam na ścianę. Rozkładam ręce i nie wiem co dalej. Za co się zabrać i z której strony. Zastanawiam się nad sensem wszystkiego, rozważam swoje dotychczasowe dokonania, a w najgorszej sytuacji rozczulam się nad sobą. Z czasem nauczyłam się jednak, że to jest ten czas kiedy muszę sobie odpuścić, być dla siebie dobra i pozwolić sobie na doła lub nicnierobienie. Gdy już oczyszczę swoją głowę od nadmiaru myśli (najczęściej pomaga mi po prostu dużo snu i izolacja), szukam inspiracji w książkach, artykułach, podcastach, filmach na YouTube. Zebrałam tutaj te mądrości i rady, które pomagają/pomogły mi najbardziej. Mam nadzieję, że przydadzą się i Tobie. Kiedy nie wiesz co zrobić ze swoim życiem i nic Cię nie pasjonuje – rób wszystko. – Blimsien Zwykle chwytam się kilku srok za jeden ogon i nic nie kończę, bo wiecznie czuję presję, że muszę się zdecydować na coś jednego i tego trzymać. To mnie niesamowicie frustruje. Zmieniłam to podejście spisując wszystkie rzeczy, których chciałabym spróbować, nauczyć się, obejrzeć lub przeczytać. Na chwilę obecną czas poświęcam na: pracę zawodową (robię marketing dla start-upu oraz prowadzę bloga w tej tematyce), nagrywam podcast (Soulmates from Hell), piszę bloga a także oddałam się pracy w ogrodzie – sadzę, przesadzam, uprawiam warzywa i gdy już są gotowe lądują na talerzu. Mój problem zwykle polega na tym, że: Można mówić, że chce się zmian, ale dopóki obecna sytuacja jest znośna, to nawet nie kiwnie się w ich kierunku palcem. – Volantification Moja mama zawsze się zamartwiała, gdy coś mi w życiu nie wyszło. A to straciłam pracę, a to rozstałam się z chłopakiem, a to wpadłam w jakieś tarapaty finansowe. Wtedy zawsze jej powtarzałam, że to jest dla mnie najlepszy czas, bo mobilizuje wszystkie swoje siły, by sprostać problemowi. Nagle mam energię, odzyskuję pewność siebie i wolę do walki. Najgorszy jest ten okres kiedy wszystko się układa. Wtedy wpadam w panikę i próbuje na siłę coś zepsuć… Problem w tym, że ludzie nie zmieniają się jak jest dobrze, średnio lub znośnie. Zmieniają się jak czują, że to co robili do tej pory nie działa. Unikając bólu blokują sobie drogę do zmian, bo odbierają sobie powód, dla którego mają ich chcieć. To co mnie najczęściej blokuje przed działaniem to perfekcjonizm. Wiem jednak, że nie jestem w tym osamotniona: (…) perfekcjonizm jest naszą kobiecą domeną. To się wiąże w dużej mierze z socjalizacją i z tym jak my jesteśmy przygotowywane do życia w społeczeństwie, jako te które powinny być grzeczne, spolegliwe, ładnie się zachowywać, ładnie pisać, nie chodzić po drzewach itd. – Laboratorium Zmieniacza Nic nie osiąga się z dnia na dzień, a chwile zwątpienia czy brak wiary w siebie spotyka każdego. To trochę taki opór przed zmianą. Nie czekaj na odpowiedni moment, bo odpowiedni moment to jest ten moment, w którym jesteś, w którym żyjesz i z którym masz możliwość coś zrobić. Przekonanie, że świat jest ok i niczego nam nie utrudnia oznacza, że sami musimy pozwolić sobie na szczęście. Powiedzieć sobie, że zasługujemy na więcej, przytulić się od środka i dopiero wtedy zrobić coś więcej, zamiast przerzucać ten obowiązek na coś lub kogoś zewnętrznego. – Volantification To na prawdę normalne, że czasami nie wiemy, co ze swoim życiem zrobić. Internet atakuje nas z każdej strony pomysłami na lepsze życie, ludzie wiecznie czegoś od nas oczekują, a my sami boimy się przyznać także przed sobą, czego tak na prawdę chcemy. Previous StoryCzy związek hamuje nasz rozwój?Next StoryINTROWERTYZM JEST SPOKO, czyli jak polubić swoją ... Temat: Nie wiem co ze sobą zrobic, nie wiem co o sobie myslec. (długo) Nie mam pojęcia, od jak dawna trwa ten "problem", o którym chcę opowiedziec, po prostu uznajmy, że sprawy mają się tak od zawsze - czyli od tak dawna, że jesli kiedykolwiek było inaczej, to nawet tego nie pamiętam. Jest to dla mnie swego rodzaju norma, norma z którą jestem zżyta na tyle, że nawet teraz, w wieku 20 lat, zastanawiam się czasem, czy taka już nie jest po prostu moja natura. Może jest, a może nie, mimo wszystko nie jestem wczesnoszkolnych lat nie pamiętam zbyt dobrze, ale za to pózna podstawówka (10-12 lat) uchowała się w tej pamięci całkiem dobrze, bo mniej więcej wtedy zaczęły się moje największe problemy z rówieśnikami. Ponoc zawsze byłam "innym" dzieckiem, ale dopiero pózniej zaczęłam zwracac uwagę na te różnice, zastanawiac się nad nimi - w każdym razie były one na tyle znaczne, że nigdy nie mogłam znalezc z innymi wspólnego języka. Nie zawsze dlatego, że bardzo chciałam, ale byłam swego rodzaju odludkiem, kims kto pomimo jakiejs potrzeby bliskosci trzymał się na uboczu, nie starał utrzymywac kontaktów (tych, które już miał), nie chciał ich pogłębiac; ciągnie się to za mną do dzis, ale po małomówna, bezkonfliktowa (aż do przesady), mało "ekspresyjna", niestety przy tym nadwrażliwa, przez co ciężko znosiłam różne przygody i nieprzyjemnosci, a także - co najgorsze - po prostu bezmyslna. Taki kosmita. Byłam dla innych zapewne kims w rodzaju nieszkodliwego głupka, bo nawet praca w zespole (głównie gry) była dla mnie istną katorgą przez nieumiejętnosc skupienia się i koncentracji, zrozumienia. Zawsze czułam się "nie na miejscu", "nieadekwatna", głównie w takich sytuacjach, gdzie byłam niejako zmuszona do brania udziału w czymkolwiek, do aktywnosci. Od matki i szkolnego pedagoga słyszałam, że jestem "dojrzała" jak na swój wiek, parskam smiechem, gdy o tym mysle... Nie byłam dojrzała, tylko jakiegos niezbyt skomplikowanego polecenia, rowniez dzis wiąże się niekiedy z dużym problemem, bo bywa, że w połowie zadania tracę "wątek", jakby ktos zresetował mi pamięc i nagle przez to nie wiem, co dalej robic, nawet podczas robienia kawy, czy zbierania się do wyjscia, co potrafi zabrac mi niekiedy naprawdę dużo czasu. Niemal zawze robię wzytko dwa, trzy razy dłużej niż wtedy, że nie potrafię myslec i rozmawiac tak, jak rozmawiają ze sobą i myslą inni ludzie. Zebranie do kupy konkretnej mysli i przekazanie jej swiatu za pomocą zrozumiałego, szykownego zdania wypowiedzianym bez zająknięcia i przestojów potrafi by wyzwaniem; bywa, że nie wiem co powiedziec, nawet, gdy rozmawiam z rodzicami, najbliższymi mi osobami. Pod tym względem bywa lepiej, gdy mam "lepszy dzien", potrafię wtedy nawet normalnie i sensownie gadac, jednakże pustka w głowie, trudnosc w sformułowaniu mysli i utrzymaniu jej to mój chleb powszedni. Gimnazjum to okres, gdy zaczęłam było niejako apogeum tego wszystkiego, potrzeba odcięcia się i izolacji była na tyle duża, że nie byłam w stanie usiedziec całego tygodnia w szkole, po prostu już nie chciałam tam przebywac. Przynajmniej przez jeden, czy dwa dni musiałam zostac w domu przed kompem, inaczej czułam się bardzo zle, a pod koniec trzeciej klasy praktycznie przestałam chodzic na lekcje, przez co - siłą rzeczy - zawaliłam rok. Nie byłam zła, smutna, czy zmartwiona, przyjęłam to obojętnie, jak cos, co po prostu musiało się zdarzyc, prędzej czy pózniej. Złosc i smutek matki też nie wywarły na mnie większego że wpuszczałam do domu znajome z klasy, które się "wpraszały", bywało też, że nie otwierałam im drzwi pomimo dzwonienia i nie odbierałam telefonów, żeby tylko byc samą. Na naruszanie "miru domowego" potrafiłam reagowac z dużym spięciem i irytacją - teraz już tak nie jest głównie dlatego, że nikt nie chce mnie odwiedzac, co nawet mnie cieszy. Liceum koniec końców skonczyłam, w szkole dla dorosłych, bo do zwykłej szkoły na co dzień i tak nie byłam w stanie już chodzic, a na pewno nie uczyc się w niej. Nienawidziłam o potrafię od tamtej pory robic całkowicie dobrowolnie i z chęcią, kiedy już nie muszę się zmuszac do przyjscia do szkoły cztery razy w miesiącu to przeglądanie internetu, picie kawy i wychodzę z domu, kiedy nie muszę, bo poza pokojem, wsród ludzi często czuję dyskomfort, zwłaszcza, gdy mam wrażenie, że jestem obiektem czyichs obserwacji, rozmów, że wzbudzam dziwną ciekawosc, rozbawienie, może politowanie; gdy słyszę smiech w pobliżu, obok, to jestem niemal przekonana, że to ja jestem jego przyczyną. Ale też najzwyczajniej mi się nie chwili obecnej zostały mi (poza rodzicami) dwie osoby, z którymi utrzymuję naprawdę sporadyczny kontakt i nie czuję potrzeby, żeby to zmieniac. Nawet nie chcę się z nimi widywac, bo ich usposobienie od jakiegos czasu jest dla mnie drażniące. Ludzie ogółem po prostu mnie drażnią, za to w kontakcie bezposrednim są mi obojętni. Są dla mnie tak samo obcy i niezrozumiali jak ja dla nich zapewne, znajdują się za zasłoną, kurtyną, oddzieleni grubą kreską. Ten swiat razem z nimi jest dla mnie dziwnie "nierealny", w oddali, jak gdyby znajdował się w innym wymiarze, a ja do niego przenikam tylko częsciowo, bo swoje prawdziwe zmysły i uczucia mam pozostawione gdzies po drugiej stronie, niedostępne ani dla mnie, ani dla nikogo. Nie czuję tego swiata, nie żyję nim. Nie czuję siebie. Mogłabym isc spac i się więcej nie obudzic, bo nic mnie tu nie trzyma, nie ma siły, która każe mi pchac to przedstawienie do przodu, prawie nie mam energii, nie mam woli. Prawie nic mnie nie obchodzi. Wszystko dla mnie jest bezbarwne i nieprzyjemne, jak w czarno-białym filmie ma znaczenie drugorzędne, najważniejsze jest moje uciekanie w swiat fantazji, bo tylko to daje mi prawdziwe poczucie szszęscia, poczucie tego, że żyję i jestem prawdziwym człowiekiem, ponieważ zwykły swiat i zwykli ludzie nie są w stanie mi tego dac. Nie jestem w stanie stworzyc z drugim człowiekiem zwykłej, przyjacielskiej, intymnej relacji, nie potrafię odczuc więzi względem drugiej osoby, nie potrafię zdobyc się na zwykłą sympatię. Wiem co to znaczy lubic, kochac, ale nigdy tak naprawdę tego nie doswiadczyłam, nawet wobec rodziców i pomimo, że ich naprawdę szanuję i są dla mnie ważni, to moje uczucia wobec nich są sztywne, matowe, pozbawione głębi i znaczenia. One są niczym. Mogę byc nieufna, czuc złosc, dezaprobatę, irytację, strach lub gniew, bardzo rzadko jednak cos z przeciwległego bieguna, pozytywnego, żywego. Dwa tygodnie temu miałam pierwszą wizytę u psychiatry, jutro idę na następną. Przepisał mi sulpiryd i nie postawił na razie żadnej diagnozy. Ta wizytacja wyszła z inicjatywy mojej matki, gdy powiedziałam jej o sniegu optycznym, z którym też żyję praktycznie od zawsze, a potem ta doczytała sobie, że to nie jest kwestia zaburzeń wzroku, tylko umysłu. Do niczego mnie nie zmusiła, sama ją potem przekonywałam, że jestem pewna, że chcę isc. Zawsze to cos nowego w życiu.